Polecany post

Dobrodziejstwo

Refleksja biblijna w oparciu o Ewangelię św. Jana 5,17-30 ''Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im ...

17 mar 2018

Dobrodziejstwo

Refleksja biblijna w oparciu o Ewangelię św. Jana 5,17-30

''Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam. Dlatego więc usiłowali Żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu. W odpowiedzi na to Jezus im mówił: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał.''

Dobroczyńca 

Każdy z nas zapewne dobrze zna znaczenie tego słowa i wie, że oznacza ono kogoś, kto czyni i niesie ze sobą dobro.
Wszystko przez to, że chodzi o to, że jak to napisał św. Jan Apostoł mamy miłować nie słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Ciekawe za co chcieli zabić Pana Jezusa Jego wrogowie. Za miłość? Za dobroć? Za prawdę? Jezus miłuje całym sobą – wypełnił przykazanie miłości.

Bóg jest Dobrem Najwyższym. Jezus nazywa Boga Ojcem. Bóg jest naszym największym dobroczyńcą, naszym najwspanialszym darczyńcą. Pan Jezus podkreśla, że Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Wzoruje się na Ojcu. To co czynił na ziemi było odzwierciedleniem tego, co widział u Ojca. Syn zawsze uczy się od Ojca.

Dobro jakie otrzymaliśmy nosi imię miłości. Bóg w Trójcy jedyny dzieli się sobą. Jest miłością, a więc dzieli się miłością. To jest dobro dzięki któremu żyjemy. W miłości poruszamy się i jesteśmy. Bez miłości zamieramy w bezruchu. Umieramy! Bóg jest największym dobroczyńcą, bo sprawia, że żyjemy.



 Darczyńca

Chciałabym teraz użyć innego słowa, a mianowicie darczyńca. Chociaż jest to synonim, ma wiele innych wymiarów, pomocnych w dalszej mojej refleksji. Darczyńca bowiem to ktoś, kto z tego co posiada czyni dar. Ma możliwości i wciela je w życie. Darczyńcami dziecka są ojciec i matka, którzy w akcie małżeńskim poczynają nowe życie. Dzielą się sobą! Ojciec daje chleb, rybę i jajko. Matka daje mleko, przytulenie, serce. Człowiek drugiemu daruje czas i zdolności. To, co moje przez ten gest staje się darem. Egoizm znika, a pojawia się miłość bliźniego. Czyż nie jest to piękny świat budowania relacji, tworzenia więzi (nie są to uzależnienia!)?! Pan Jezus mówi, że to, co uczynił jest owocem miłości: Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni...jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Największym darem jest bowiem życie!

Wskrzeszenie umarłych to także wskrzeszanie umarłych relacji. Co zabija relacje? Nieprzebaczenie. Jak możemy wskrzeszać w praktyce? To proste słowo przepraszam lub też z większym nośnikiem treści i emocji przebaczam. Bóg okazuje swoją wszechmoc w łasce przebaczenia. Ojciec wydając Syna, a dokładnie darując Go nam robi rzecz niewiarygodną. To, co było podstawą do wyroku śmierci dla nas grzeszników uczynił darem. Dług przestaje być długiem, a staje się darem dla nas. 

Pamiętamy przypowieść o dziesięciu tysiącach talentów darowanych?! W przebaczeniu nam naszych win objawia się Bóg Darczyńca. I zaprasza nas do tego samego! Nie mamy skazywać na śmierć, nie mamy sądzić. Zostawmy to w rękach Syna! 

 Nie zapomnę!

Jak wygląda sąd Syna? Ojcze przebacz im bo nie wiedzą, co czynią... w Jego imię jesteśmy w stanie przebaczyć wszystko, a wtedy przechodzimy ze śmierci do życia. Przebaczenie ma moc ożywienia! Będąc zakorzenieni w Jezusie mamy życie w sobie.

Przyjdzie bowiem – na każdego – taka chwila, że usłyszymy głos Pana Jezusa i... ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny - na zmartwychwstanie potępienia.

Wolą Ojca jest byśmy wszyscy byli zbawieni – byśmy na wieki żyli darem życia. To jest pragnienie Ojca – kochać i być kochanym. Nie rzucajmy słowami: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. To największa obelga dana Dobroczyńcy, Najwyższemu Dobru. Posłuchaj uważnie: Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.



Bóg , który jest Miłosiernym Ojcem, nigdy nie zapomina o swoim dziecku.
A czy Ty zawsze o nim pamiętasz?





21 gru 2017

Radosne i wierne czekanie


Refleksja biblijna w oparciu o Ewangelię Świętego Marka 13,33-37
''Jezus powiedział do swoich uczniów: Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem. By niespodzianie przyszedłszy, nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie!''

Czy czuwanie bywa nużące ?

Zależy od tego na kogo czekamy, bo czuwanie wiąże się z oczekiwaniem. Adwent to z natury i istoty czas oczekiwania. Tak więc jeśli nie czekamy na nikogo toteż nie ma i być nie może czuwania.

Brak czujności to okazja dla złodzieja – z reguły właśnie wtedy dokonuje się kradzieży. Czujność ta nie polega na zamykaniu „domów” (wszelki rodzaj domostw w nas, obok nas i poza nami) na siedem spustów! Odźwierny zamyka i... otwiera. Oto jego misja życiowa do wypełnienia. Ktoś powie, że to nudna i nużąca profesja. Jednak proponowałbym tak spłaszczone pojęcie ogarnąć rozumem i przemyśleć raz jeszcze. 

Czyż to nie ja jestem odźwiernym mego serca, umysłu, wyobraźni? Odźwiernym moich relacji międzyosobowych, znajomości, koneksji? Odźwiernym tego, co myślę, mówię, decyduję i czynię? Otrzymaliśmy to od Boga, zostało nam powierzone!


Powierzył (się) nam

Bóg zaufał człowiekowi, tobie i mnie. Bóg powierzył nam, sługom staranie o wszystko. Dał nam wszystko, nawet swego Syna Jednorodzonego. Otrzymaliśmy także zajęcie, jak mówi w innym miejscu ewangelia każdemu według jego zdolności. Myślę, że możemy z całą mocą tegoż słowa powiedzieć, że Bóg powierzył się nam!

Adwent jest właśnie czasem oczekiwania na przyjście tego Boga. Nie wiemy kiedy czas ten nadejdzie. Czy czekamy na Pana? Czy też robimy jak inny sługa, który pomyślał, że Pan się ociąga i zaczął bić swoje współsługi i w sposób egoistyczny wykorzystywać swój urząd? Przecież kiedy czeka się na kogoś, kogo się kocha to czas nie gra roli, a przedłużająca się (po ludzku) nieobecność pobudza, jeszcze większe pragnienie w sercu się rozwija.

Największym wrogiem jest sen: … by nie zastał was śpiących. Sen jest przeciwieństwem czuwania. To forma śmierci. Bóg nie chce naszej śmierci! Grzech jest takową śmiercią. Grzech zabija czujność, zabija czynną wierność. 


Konkretna droga

Życie nie jest poczekalnią. To konkretna droga – podążanie i powrót do domu Ojca. Czujne rozeznanie i wierna aktywność – oto cechy oczekującego chrześcijanina, wyznawcy Chrystusa, który czuwa dzień i noc. Z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem jest gotowy na spotkanie.

Czuwamy na otwartej przestrzeni i wyczuleni mamy być na najmniejszy szmer na najlżejszy podmuch. Chrześcijanin jest synem światłości i świeci w ciemnościach. Nie tylko kiedy chce! Świeci stale, na stałe. 

Uzupełniamy się wzajemnie! Każdy otrzymał swój dar, jedyny i niepowtarzalny. By służył otrzymanym darem i był obsłużony w tym, czego nie ma. Tutaj wypełnia się miłujcie się wzajemnie



11 kwi 2017

Krótka refleksja o (Wy)Dawaniu

refleksja biblijna w oparciu o tekst Ewangelii Mt 26,14-25
Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i rzekł: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam. A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać. W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia? On odrzekł: Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka, i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami. Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę. Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu . A gdy jedli, rzekł: Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie zdradzi. Bardzo tym zasmuceni zaczęli pytać jeden przez drugiego: Chyba nie ja, Panie? On zaś odpowiedział: Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, rzekł: Czy nie ja, Rabbi? Odpowiedział mu: Tak jest, ty.


Dajcie to dam

We wspomnianej perykopie biblijnej słyszymy pytanie Judasza Iskarioty: Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam? Dajcie, a ja wam dam. Co ja z tego będę miał? Zauważmy, że głównie chodzi o to, aby posiadać więcej i więcej. Ktoś powie, że każdy grosz jest ważny, że grosik do grosika i będzie suma. Oczywiście, jednak nie każdy pieniądz sprawia, że człowiek jest pełny. Zresztą tak wiele razy powtarzane rozróżnienie między być a mieć opisuje krótko i dobitnie całą sytuację.

Bo nasz świat żyje dewizą jeśli mi dasz to ja dam tobie... charakteryzuje ludzkość postawa wyczekiwania na ruch tego, kto stoi naprzeciw i często traktowany jest za przeciwnika. Być może nie mówi się od razu o nieprzyjacielu czy wrogu, ale stojącym naprzeciw, a więc potencjalnym zawalidrogą.

Z każdej sytuacji da się zrobić interes na którym zarobię. Przyglądając się historiom życia odkrywam, że niestety z reguły są to interesy na bardzo małą skalę. Przecież owe trzydzieści srebrników to prawie nic. Człowiek owładnięty żądzą posiadania będzie szukał sposobności, żeby zarobić. Jednak czy dociera do nas fakt, że aby zarobić trzeba wydać. Tak, mówimy o inwestycji. Normalnie funkcjonujący człowiek nigdy nie wydaje więcej niż posiada, a wydając liczy na zysk czyli pomnożenie. W przypadku Judasza wiemy jaki to był zysk i pomnożenie.


Daję nie oczekując niczego

Tymczasem chrześcijanin żyje inną deklaracją, którą św. Jan Apostoł streścił w jednym zdaniu: Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy miał życie wieczne. Tu też jest mowa o (wy)dawaniu, jednakże w zupełnie innym kontekście.

Bóg nie zważa na koszty, które ponosi. Nie liczy się nic kiedy liczy się ktoś. Cenę trzeba zapłacić i nie waha się, by to uczynić. Oto Pascha Pana. I traktuje ją Bóg jako święto, a nie jako kryzys „ekonomiczny”. Ojciec wie kogo, dlaczego i komu (wy)daje. Nie zostaliśmy wykupieni z naszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania (bo każdy kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu) czymś przemijającym, srebrem lub złotem. Ceną naszego wykupu jest drogocenna krew Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy (1P 1,18-19).

Pozornie wszystko stracił. Trzeba wszystko wydać, aby wszystko mieć, a przede wszystkim być. Ojcu idzie o to, byśmy byli sobą i to w całej pełni. By nie było w nas przepaści grzechu, otchłani zła, paszczy śmierci. Sami z siebie nie bylibyśmy w stanie tego uczynić. Dlatego (wy)dał Syna swego.
Zrobił to szczerze i bezinteresownie. Piękne byłoby, gdybyśmy i my się nauczyli tej Bożej bezinteresowności względem bliźnich.


Chyba nie ja, Panie?

Mówi się, że nie znamy dnia ani godziny. I tak jest w istocie. Nigdy nie możemy być pewni, że wszystko mamy, że zarobimy, że kontrolować będziemy sytuację. Zapowiedź zdrady poruszyła i porusza nas wszystkich. Tyle z tym, że trzeba zadać sobie pytanie jak to poruszenie wygląda. Bo można rozglądać się wokoło i przymrużywszy oczy zastanawiać się kto z nich jest zdrajcą. Istnieje też możliwość, której doświadczyli uczniowie, którzy pytają zasmuceni i zatrwożeni: Chyba nie ja, Panie? Tak więc nie są pewni siebie. Nie żeby chcieli Go zdradzić. Z reguły tak jest, że się nie chce, a samo wychodzi. Bo zdrada to jest akt woli, owoc długotrwałego procesu. Samo wykonanie to tylko chwila, która zamyka cały ciąg wydarzeń, decyzji i spotkań.

Ciągle zastanawia dlaczego ewangelista Jan opisuje, iż Judasz zadał pytanie: Czy nie ja, Rabbi? Czy to był akt odwagi? A może kolejna próba, by odkryć kim naprawdę jest Jezus? Nieznajomość Jezusa sprawia, że zdradzamy Go, zapieramy się Go i w ostatecznym rozrachunku zabijamy. Trzeba pytać i... posłuchać odpowiedzi.

Jezus odpowiedział Judaszowi: Tak jest, ty. I co z tym zrobił? Co my robimy kiedy słyszymy odpowiedź Pana na nasze pytanie o to, czy dobrze robimy? Chyba, że nie zadajmy sobie takich pytań, by nie słyszeć niewygodnych dla nas odpowiedzi. Z tym jednak, że w takich wypadkach czy daleko jesteśmy od Judasza i jego sposobu myślenia?

Image result for judasz


8 kwi 2017

Panie, kiedy ?



Refleksja biblijna w oparciu o tekst ewangelii wg świętego Mateusza  Mt 25,31-46

‘’Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie. Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie? A Król im odpowie: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Wtedy odezwie się i do tych po lewej stronie: Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom! Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie; byłem nagi, a nie przyodzialiście mnie; byłem chory i w więzieniu, a nie odwiedziliście Mnie. Wówczas zapytają i ci: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie? Wtedy odpowie im: Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili. I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego.’’


Na prawo albo na lewo

Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo – wybierzcie życie! (por. Pwt) Wasza mowa niech będzie tak, tak, nie, nie. Wszystko co ponadto od złego pochodzi. Tak więc tam, gdzie pójdę, tam się znajdę. Ci co na lewo zostali skierowani szli tą drogą, a ci z prawej w prawości trwali cierpliwie.

Radykalizm ewangeliczny nie jest fundamentalizmem (a często przez „wyzwolonych” tak właśnie jest przedstawiany)! To jasność opowiedzenia się ze wszystkimi konsekwencjami. Skoro biegnę po stoku w dół to istnieje wielkie prawdopodobieństwo (z powodu coraz szybszego biegu), że przewrócę się i... zacznę się staczać czyli spadać bez żadnej kontroli. Natomiast wchodząc cierpliwie i z mozołem krok po kroku po szlaku ku szczytowi wiem, że zdążam do celu i istnieje szansa, iż go osiągnę.

Kto jest bardziej radykalny (wierniejszy nauce Bożej) to staje się solą ziemi i... solą w oku. Dlaczego to drugie? Bo jest wyrzutem dla innych. Bo pokazuje, że można inaczej. Słyszy się wtedy: ten (ci) to może (mogą), bo są bardziej uzdolnieni. W głębi duszy podziwiamy ich, ale sami nie potrafimy zdecydować się na taki krok. Bo radykalizm ewangeliczny rodzi się i rozwija w sercu i głowie, a dopiero potem przechodzi w czyny. Wszak nie wszyscy mamy postępować jak św. Franciszek z Asyżu, wszak nie każdy ma iść do seminarium czy zakonu.


Chrystus - bliźni

Jednym z elementów owego radykalizmu są słowa Pana Jezusa, które odnajdujemy we wspomnianej perykopie biblijnej: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. Mamy widzieć w drugim człowieku, w każdym bliźnim Jezusa Chrystusa i żyć (także czynić) ze względu na Niego.
Św. Ignacy Loyola mówił jezuitom, by w przełożonym widzieli Chrystusa, co nie zawsze jest łatwe, a św. Ojciec Pio w kwestii przełożonych powtarzał, iż przełożony może się pomylić, ale posłuszeństwo nigdy się nie pomyli, a posłuszeństwo ślubujemy właśnie Chrystusowi.

Nie jest rzeczą prostą taka chrystusowa postawa, jednak On, Syn Boży, umiłował każdego człowieka, umarł za wszystkich, za dobrych i za złych, za sprawiedliwych i za niesprawiedliwych. Do końca nas umiłował, jak to podkreślił św. Jan Apostoł w ewangelii. Jezus przyszedł od Ojca i wszystko widział w Ojcu, dlatego w Nim najpełniej dokonało się to, co woła Księga Kapłańska (19,1): Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz!

Nasza świętość ma mieć bazę w świętości Bożej, z niej ma czerpać, na niej się wzorować. Wtedy nie będzie gadania, że to niemożliwe, że to ponad me siły, że to tylko dla herosów. Bóg Ojciec widzi w każdym z nas swe umiłowane dziecko. Daje nam jeść, poi nas, przyodziewa, uzdrawia, uwalnia.


Mimochodem i w międzyczasie
Chrześcijanin nie ma czasu na zastanawianie się kto jest bliźnim. Po prostu wie, że każdy człowiek, którego spotyka w swoim życiu jest jego bliźnim. I dlatego pada to dziwne pytanie ze strony owiec, które znalazły się po prawej stronie: Panie, kiedy? Owa świętość Ojca, do której zdążamy, którą się karmimy, która nam przyświeca (a która w najwspanialszy sposób objawiała się w Jezusie Chrystusie) przychodzi mimochodem i w międzyczasie.

Skoro (jeśli) przylgnęliśmy do Pana to już dokonuje się proces uświęcenia i uświęcania się. Powoli, ale cierpliwie i skutecznie (wszak na mocy Bożego słowa się to odbywa) przemieniamy się, upodabniamy się do Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, w którym stajemy się synami i córkami.

W pytaniu: Panie, kiedy? nie ma fałszywej pokory. Bo wierzący w Chrystusa robi to jakby mimowolnie. Staje się ta świętość jego stylem życia, a jest owocem pierwotnego wyboru. To pytanie jest wyrazem zadziwienia, bo całe życie wydawało się, że nic nie robimy, a na koniec okazuje się, że głodni zostali nakarmieni, że spragnieni ugasili pragnienie, że nadzy nie marzli, że chorzy z pokorą przechodzili czas choroby, że uwięzieni wykorzystywali dobrze danym im czas. To zdziwienie, że znaleźli się po prawej stronie, a dokładnie nie wiedzieli dlaczego tam się znaleźli.